Forum www.polemika.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Miłość [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.polemika.fora.pl Strona Główna -> Akademia artystyczna / Wydział literatury
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Unforgivable
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 28 Lis 2011
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:44, 28 Lis 2011    Temat postu: Miłość [M]

Tak, postanowiłam wstawić coś całkiem swojego i poddać to waszej opinii.
Wierzę, że przeczytacie i szczerze ocenicie moje starania. Wesoly

Nie zdziwcie się, jeżeli wstawię mnóstwo miniaturek. Uwielbiam pisać i to z tego chcę być znana. Wesoly

Tak na początek moje ulubione kilka słów od Autorki, czyli Author's Note:

Jest to miniaturka mojego autorstwa, co widać w oznaczeniu. Napisałam to dzisiejszej nocy, kiedy to nie mogłam zasnąć, bo wiatr wiał potwornie mocno. (w porywach do 120km/h xP) Więc, tak sobie leżałam w łóżku i patrzałam jak śpi pies, aż tu nagle przyszedł mi do głowy pomysł.
Oryginalnie postaciami były Upadła Anielica i wampir, ale to właściwie nuuudy, więc postanowiłam, że będą to zwykli śmiertelnicy.
Tekst zawiera jedynie wątek romantyczny. Zero akcji, naprawdę. Jestem wyspecjalizowana w romansach, także nie liczcie na zbyt wiele.
Dialogów też nie ma tu specjalnie za dużo. Większość to przemyślenia bohaterki, bardzo depresyjne przemyślenia.


Dobra, koniec pisania. Moja klawiatura już płacze od stukania.
Miłego czytania! (Mam nadzieję.)


Miłość


Nie był pewien. Zrezygnował. Zrezygnował z niej.

Natalie siedziała na tej samej kanapie, z tym samym chłopakiem, ale nie czuła się tak samo. Nie chciała patrzeć mu w oczy. W te ciepłe, brązowe oczy, które zawsze spoglądały na nią z taką miłością. Nie. Już nie. Wszystko się skończyło.

Wstała. Ruszyła do pokoju gościnnego, w którym od miesięcy spędzała większość nocy. Nie odwróciła się. Zostawiła go samego.

Nacisnęła mosiężną klamkę i dębowe drzwi stanęły przed nią otworem. Weszła do środka, po czym zatrzasnęła je za sobą przekręcając klucz w zamku.

Rozejrzała się. Pięć miesięcy. Dokładnie pięć miesięcy wcześniej pojawiła się w tym domu. Sypialnia wyglądała dokładnie tak samo. Po prawej stronie pod oknem stało ogromne biurko z ciemnego drewna, zawalone papierkami, notesami i długopisami. Próbowała pisać. Co wieczór. Jednak wszystko zawsze sprowadzało się do tego, że w połowie akapitu przerywała i potem nie potrafiła tego dokończyć. W takich wypadkach wstawała i albo chodziła spać, albo wychodziła na długie, nocne spacery w poszukiwaniu natchnienia. Właściwie, nigdy go nie odnajdywała.

Przesunęła wzrok. Na środku, pod ścianą, stało ogromne łóżko, którego rama była wyrzeźbiona również z ciemnego drewna. Podeszła do niego. Pogładziła pościel opuszkami palców. Miękka, kaszmirowa pościel przesuwała się pod jej delikatną dłonią. Pachniała domem, pełnym miłości, czułości i ciepła.

Usiadła na środku łóżka. Schowała twarz w dłoniach. Koniec bajki, głupia– pomyślała.

Wszystko zaczęło się 7 miesięcy wcześniej, kiedy przyjechała do tego irlandzkiego zadupia z prześlicznego, historycznego Londynu, w którym nie było dla niej pracy. Znalazła propozycje posady kelnerki w jakiejś mieścinie niedaleko Belfastu. Przyjechała. Dostała robotę, ale nie miała mieszkania. Zamieszkała w hotelu. Tego samego dnia, podczas wieczornego spaceru, pierwszy raz go spotkała. Przedstawił się jako Christoper. Był muzykiem. Spędzili razem całą noc. Na ławce, w parku. Rozmawiali. Na wszystkie możliwe tematy. Dogadywali się.

Następnego dnia znów go spotkała. Na jego widok coś w środku jej się przewracało. Żołądek zawiązywał się w supeł. Serce przyspieszało. Poszli do lasu. Zaprowadził ją na przeuroczą polankę pośród wiekowych drzew, gdzie dalej rozmawiali. Siedzieli na trawie w świetle promieni przedpołudniowego słońca. Po kilku godzinach skończyły się tematy do rozmów. Nie przeszkadzało jej to. Jemu z resztą też nie. Milczenie było jeszcze przyjemniejsze. Kolejne minuty, dziesiątki minut, siedzieli w ciszy po prostu się w siebie wpatrując. Wtedy pierwszy raz ich ciała doświadczyły dotyku. Chłopak wyciągnął dłoń i splótł swoje palce z jej. Uczucie było elektryzujące, pamiętała je nawet teraz. To chyba wtedy naprawdę się zakochała. Po tych godzinach rozmów poczuła, że to była jej bratnia dusza. Ktoś, z kim chciała spędzić resztę życia. Była tego pewna.

Po kilku tygodniach obydwoje wiedzieli dokładnie, co do siebie czują. Nie rozłączali się właściwie ani na moment. Kiedy ona była w pracy, on przychodził i siadał przy jednym ze stolików. Tak po prostu. Żeby czuć bliskość. Kiedy natomiast on wychodził na występy do lokalnych klubów, to ona przychodziła i stawała gdzieś pod ścianą, żeby złapać chociaż na moment kontakt wzrokowy. Mogło się wydawać, że uczucie było obsesją, ale tak naprawdę nie mogli bez siebie żyć. Tak bardzo pragnęli bliskości drugiej osoby. Tak jej potrzebowali.

Miesiąc lub dwa później wprowadziła się do niego. Wiedziała, że prędzej czy później to nastąpi.

Ale nie była przygotowana na to, co stało się później.

Musiał wyjechać. Na kilka dni. Nic wielkiego.

Podczas nieobecności Christopera, do miasta przyjechał jego stary przyjaciel. Wiedziała o jego wizycie, przygotowała mu pokój swojego chłopaka, a sama pozostawała w sypialni dla gości. Po dwóch dniach, kiedy cała niezręczność minęła, a nawet go polubiła, stało się coś, co na zawsze ją zmieniło. Delikatnie mówiąc, Scott, bo tak miał na imię, wykorzystał ją. Seksualnie. Po prostu zgwałcił. I wyjechał tego samego dnia.

Do końca tygodnia siedziała w łazience i odwadniała się, płacząc. Patrzała w lustro i nie widziała już zakochanej, szczęśliwej dziewczyny, a umęczoną, żałosną, pozbawioną życia kobietę. Nie miała ochoty na nic. Nie chciała już nawet żyć. Nie cieszyła się na powrót Chrisa. Właściwie, zapomniała o tym, że wraca.

Wielkie było jego zdziwienie, kiedy wróciwszy do domu znalazł ją na ziemi w łazience, z potarganymi blond włosami, rozmazanym makijażem i mokrą od łez twarzą.

Oczywiście, spytał co takiego się stało, kiedy nie pozwalała mu się dotknąć, mimo że tak bardzo tego pragnęła. Tak bardzo za nim tęskniła, a teraz od niego uciekała.

Odpowiedziała mu, ale dopiero po kilku dobrych godzinach. Powiedziała, a raczej wypłakała, mu wszystko. Każdy najbardziej krępujący detal. Na początku nie uwierzył jej. Spodziewała się tego. Widziała jednak po jego twarzy, że on dostrzega, że wszystko jest prawdziwe. Łzy. Żal. Załamanie. Może nawet depresja. Nie poznawał jej.

Kiedy, po upływie czasu, doszła do siebie, postanowił z nią porozmawiać. Usiedli na tej samej kanapie, na której siedzieli każdego wieczoru. Zaczął mówić. Nie jesteś już tą samą dziewczyną. Te wydarzenia tak cię zmieniły, że nie widzę w tobie tej starej Natalie. Jego sowa zszokowały ją do tego stopnia, że otrzeźwiała. Od kilku dni zachowywała się normalnie. Była sobą. Miała ogromną nadzieję, że on to zauważył. Że z niej nie zrezygnuje.

Teraz siedziała na łóżku w pokoju gościnnym po kolejnej rozmowie. Na tej samej kanapie. Z tym samym Chrisem. Widziała, że jest lepiej, ale bała się, że już nie będzie chciał, nie będzie miał siły, dalej walczyć z jej załamaniem. Mimo że ją kochał. Mimo że widział poprawę.

Sięgnęła do kieszeni, z której wyciągnęła pomiętą kartkę papieru.

Piosenka. Napisał dla niej piosenkę. Po raz kolejny przeczytała jej słowa, mimo iż znała je już na pamięć. Były czysta poezją. Najpiękniejszą, jaką kiedykolwiek czytała. Kiedy natomiast chłopak dołączył do tego melodię, tylko dopełnił dzieła. Słowa wyśpiewywane jego delikatnie zachrypniętym głosem brzmiały idealnie za każdym razem. Po jej policzku spłynęła łza, a kapnąwszy na kawałek papieru, rozmazała niebieski atrament. To koniec. Koniec wielkiej miłości.

Nagle usłyszała delikatne pukanie do drzwi. Podniosła głowę.

- Co? – rzuciła krótko.

- Natalie… - dobiegł jej cichy głos chłopaka. – Czy chciałabyś wyjść ze mną dziś wieczorem?

Była całkowicie zdezorientowana. Miała wielką ochotę odpowiedzieć nie chociażby na złość, ale nie potrafiła. Westchnęła.

- Dobrze – odparła, czekając na jakąkolwiek reakcję. Chłopak odszedł.

Wstała. Powinna się jakoś przygotować. Zerknęła na zegarek, po czym wyjrzała przez okno. Słońce już zachodziło. Do zmroku została jej góra godzina. Wystarczy.

Weszła do łazienki i ruszyła prosto pod prysznic. Woda sprawiła, że od razu poczuła się odrobinę lepiej. Strugi spływające po jej plecach zostawiały po sobie ślad gęsiej skórki i uczucie świeżości.
Następnym problemem były jej włosy. Nie dało się ich ułożyć w żaden sposób. Po prostu nie i koniec. Zrezygnowana pokręciła głową i zostawiła je rozpuszczone, kaskadami opadającymi na ramiona.
Ubranie. Trzeba było coś wybrać. Właściwie nie było to trudne, bo miała jedną sukienkę. Ładną. Zielononiebieskie, abstrakcyjne wzory układały się w coś na kształt kwiatuszków. Kolor podkreślał jej oczy. Patrząc na siebie w lustrze widziała w końcu śliczną, zakochaną dziewczynę. Ale czy z wzajemnością? Może to spotkanie miało być oficjalnym zrywam z tobą?

- Czy to ważne? I tak moja psychika jest na krawędzi obłędu. Przynajmniej w końcu ładnie wyglądam – powiedziała do siebie.

Wyszła z pokoju i, rozejrzawszy się uprzednio, podeszła do głównych drzwi wyjściowych.

Powietrze tego wieczoru było rześkie i przyjemnie działające na mózg. Na bezchmurnym niebie widać już było pierwsze jasne punkty- gwiazdy. To było plusem mieszkania w małym miasteczku. Zero sztucznego oświetlenia, a co za tym idzie, możliwość obserwowania gwiazd.

Chrisa nigdzie nie było.

Domyśliła się, że może czekać na nią na tyłach ogrodu. Właściwie, nie pamiętała żeby kiedyś tam była.

Kiedy minęła ostatni róg domu, stanęłam jak wryta. Widok, który zastałam kompletnie zwalił mnie z nóg. Żywopłot i drzewa owinięte były białymi lampkami. Wszędzie, gdzie się dało, zostały rozłożone kwiaty. Widok był magiczny. Bajkowy.

Nagle zza jednego z drzew wyszedł Christoper z czerwoną różą w ręce. Miał na sobie czarne spodnie, marynarkę i białą koszulę. Jego brązowe włosy były, jak zwykle, w uroczym nieładzie. Udało jej się dostrzec także błysk podniecenia w jego ciemnobrązowych oczach. Nigdy jeszcze nie wyglądał tak przystojnie.

Podszedł do niej z uśmiechem i wetknął kwiat w jej włosy.

- Wyglądasz przepięknie – szepnął, nie spuszczając z niej wzroku.

Dziewczyna wydawała się bardziej zorientowana niż kiedykolwiek. Przynajmniej tak jej się zdawało, zanim znikąd zaczęła płynąć muzyka. Delikatna, kojąca uszy melodia.

Chłopak skłonił się i wyciągnął rękę. Chciał zatańczyć.

Podała mu dłoń, a kiedy przyciągnął ją bliżej ku sobie, oparła głowę na jego torsie. Kołysali się w rytmie muzyki, całkowicie zatraceni w chwili.

Tak więc miał wyglądać ich koniec? Tak miała się zakończyć ta miłość? Tańcem i kwiatami? Mógłby po prostu powiedzieć, że jej nie chce i oszczędzić cierpienia, które teraz znosiła. Nie potrafiła znieść myśli, że już go nie zobaczy. Że to są jej ostatnie minuty z nim spędzone. Że już jej nie kocha. W tym momencie zapomniała o ostatnich wydarzeniach. Desperacko pragnęła jeszcze jednej piosenki. Jeszcze jednej minuty. Jeszcze, jeszcze, jeszcze.

Po chwili niespodziewanie wszystko ucichło. Dłonie zaczęły jej drżeć.
Przygryzła dolną wargę, żeby nie zacząć płakać. Jakże pragnęła zostać. Jakże pragnęła znów poczuć dotyk jego dłoni na swojej talii.

Na moment przymknęła oczy, aby zatrzymać łzy jeszcze na moment, a kiedy je otworzyła, nie mogła uwierzyć temu, co zobaczyła.

Christoper klęczał.

- Natalie Elizabeth Wirth, czy zechciałabyś spędzić ze mną resztę swojego życia? – spytał, patrząc z nadzieją w górę, w jej oczy.

To nie był koniec ich miłości. To nigdy nie miał być koniec ich miłości.

To był dopiero początek.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Unforgivable dnia Pon 18:50, 28 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Accolada
VIP
VIP



Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:02, 28 Lis 2011    Temat postu:

Najpierw powiem coś na temat znaków przestankowych.
1. W niektórych miejscach nie ma przecinków, które powinny tam być, a w niektórych są przecinki niepotrzebne.
2. Spację dajemy i po, i przed myślnikiem.

Te wspomnienia przypominają mi scenariusz komedii romantycznych: niewiadoma sytuacja, wielka miłość od pierwszego wejrzenia, jak już jest świetnie, to problem, który szczęście może zakończyć, a potem opamiętanie się i nieme "i żyli długo i szczęśliwie". Odniosłam wrażenie, że ważniejszy był dla Ciebie wygląd Natalie podczas oświadczyn niż jej wcześniejsza depresja. Dlaczego? W ogóle jej nie czułam.
Moim zdaniem, ten tekst powinien jeszcze poleżeć, dojrzeć. Powinnaś do niego wracać i poprawiać to, co w danej chwili uznasz za niedoskonałe. Uważam, że nie da się napisać czegoś naprawdę dobrego, jeśli publikujemy to od razu po skończeniu pisania. Nie. Wtedy człowiek jest pełen euforii i samozadowolenia (bo jeśli nie, to wszystko wyrzuca/kasuje), nie jest w stanie wychwycić pewnych szczegółów.
Jak zasugerowałam, myślę, że tekst jest niedopracowany. Nie czułam w nim ani wielkiej miłości, ani wielkiej depresji. Nic. To były dla mnie tylko słowa.

Oczywiście nie chcę Cię w żaden sposób urazić i mam nadzieję, że odbierzesz moją wypowiedź jako porady, które wykorzystasz w przyszłości. Tak już mam, że zależy mi na rozwoju ludzi. Mruga


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unforgivable
Użytkownik
Użytkownik



Dołączył: 28 Lis 2011
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:11, 28 Lis 2011    Temat postu:

Po zastanowieniu się... Accolada, masz rację.
Masz rację.
Odłożę to do szuflady na kilka dni, później wyjmę, przeczytam i poprawię.
Dziękuję. Twój komentarz naprawdę dał mi do myślenia Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Accolada
VIP
VIP



Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:31, 28 Lis 2011    Temat postu:

Cieszę się, że tak się stało. Mruga Zawsze jak się swój twór kilka razy przeczyta, ma się jakieś "ale". Najlepiej poprawiać, dopóki się większości nie wyeliminuje. Mruga
Będę czekała na kolejne teksty!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.polemika.fora.pl Strona Główna -> Akademia artystyczna / Wydział literatury Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin